Ojrotrip z Jessie Wagabundą cz. 1 – jak z 3 tygodniowego Eurotripu skończyłyśmy na 1 tygodniowym.
Czy da się zdobyć ‘’pół’’ Zachodu Europy w tydzień z psiakiem i to pociągiem? Ano da. Ale tylko wtedy jeśli planujesz mini eurotrip na nie bagatela 3 tygodnie i w Paryżu Twój pies stwierdza, że dalej to on nie jedzie i wali ten zachodnio europejski beton w trzy psie ogony.
Jak nam się jeździło Thalyse (TGV) i jak spodobało nam się w mieście Curry Wurst, dowiedzie się czytając pierwszą część o naszej życiowej fraszce.
Nasi wierni obserwatorzy Instagrama będą wiedzieli, że odkąd Jessie jest ze mną, nieustannie mi towarzyszyła w pracy i po pracy, do momentu kiedy nie odeszłam z hotelu do korpo. Co więcej, do momentu, w którym nie zdecydowałam się na pracę w korporacji, podróżowałyśmy z Jess średnio 1 na 2 miesiące, także młoda miała całkiem niezły pęd życia i codzienną moc wrażeń. No ale oczywiście bieg rzeczy musiał się zmienić i nasze życie bardzo się uspokoiło, kiedy do zmiany pracy doszło. Jessie nie mogła już chodzić ze mną do pracy i musiała sama zostawać na kilka godzin w domu. I tak o to, brak częstych podróży i diametralne ucięcie czasu spędzanego razem spowodowało wykiełkowanie marzenia ‘’ a co gdyby tak w trzy tygodnie zdobyć zdobyć z Jessie Europę i odbić brak podróży za ostatnie pół roku?’’ Brzmi fajnie, no nie? 😀
Dla mnie też brzmiało to super i myślałam, że podróż zaplanowałam całkiem zacnie i byłam mega podjarana na zwiedzanie Berlina, Brukseli, Amsterdamu, Paryża, Barcelony, Lazurowego Wybrzeża, Turynu, Bolonii i Wiednia i to w tak doborowym towarzystwie jakim jest Jessie.
Podwójnej podjarki dawał mi fakt, że jedynym środkiem transportu były pociągi, a plan podróży był rozplanowany co do godziny dzięki InterRail.
Myślałam też, że skoro Jessie to iście zaprawiona podróżniczka i suka, która spędza czas na salonach da radę i będzie się jarała razem ze mną.
Ojrotrip z Jessie Wagabundą – Jak plus minus zaplanowałam nasz psioludzki eurotrip?
Ojrotrip z Jessie Wagabundą – TRASA
Planów na trasę miałam kilka. Pierwotnie miałyśmy lecieć z Wawy do Lizbony, która miała być naszą bazą wypadową do zwiedzania Europy i mozolnego powrotu do rodzimego kraju, a gdzie miałam też odwiedzić swoją kumpelę. Niestety, ten plan nie wypalił, bo Jessie Wagabunda aka Berlinka waży ponad 6 kilo, co uniemożliwiłoby mi spakowanie jej do transportera i posadzenia pod moim fotelem. Potem, miałam za cel odwiedzenie Londynu i dostanie się tam przez Calais we Francji. No lipton, bo to też nam się nie udało. Samo taxi lub promy które miałyby nas przewieźć z Calais do np Dover kosztowały więcej niż mój bilet Interrail. Że aż takim burżujem nie jestem, to ostatecznie postawiłam na trasę Berlin -> Amsterdam -> Bruksela – > Paryż – > Lazurowe Wybrzeże – > Barcelona – > Turyn -> Bolonia -> Wiedeń -> Kraków.
Jak długo miałyśmy się ostać w każdym z miast? – Ojrotrip z Jessie Wagabundą
W każdym mieście miałam spędzić po około 2 do 3 dni. Nooo, dobra z wyjątkiem Brukseli, bo tam od razu wiedziałam, że będziemy tylko jeden dzień. Z góry wiedziałam, że nie będę mogła cisnąć ani ze zwiedzaniem popularnych miejsc, ani niczym innym i wszędzie sobie po prostu chillować. Dlatego nie nastawiałam się, że od rana do nocy będę szwędała się z Jessie kilometrami, żeby najzwyczajniej w świecie jej nie zajechać i żeby dotrzymała mi towarzystwa do Barcelony, gdzie miałam ją zabrać do jednego z największych psich parków w Europie. 20 tysiące m2. Czaicie jaki to musi być sztos dla psa?
Jessie gwieździe i pieszczochowi numer 1 na pewno spodobałoby się też w Turynie i Bolonii. Włosi to wręcz potworne psioluby!
Gdzie miałyśmy spać? – Ojrotrip z Jessie Wagabundą
Głównie w hotelach i u znajomych. Apartamenty były albo bajońsko drogie, albo w dziwnych lokalizacjach. Niedaleko Cannes za to miałyśmy umówiony nocleg za pomocą Couchsurfing i to na 5 dni – materdyjo jaka to oszczędność kasy! Polecam, chociaż nigdy jeszcze nie próbowałam, haha.
Ile wałówy mialam dla Jessie? – Ojrotrip z Jessie Wagabundą
Postawiłam na mokrą karmę od Lukullusa pakowaną w ultra wygodne saszetki. Jak sobie przypominam to razem ze smaczkami miałam wszystkiego 10 kilo jak nic. Tak, ciuchy, aparat, laptopa i jedzenie dla Jessie wiozłam sama. Zmieściłam się w plecak i walizkę. Bagaż był ciężki niczym życie, haha, ale suma sumarum, nie był tragiczny do przemieszczania się razem z Wagabundą przy pasie.
Jak wyszło moje planowanie w praktyce? I jak nasza trzy tygodniowa przygoda zamieniła się w tygodniowy rajd z Berlina właściwie od razu do Berlina? – Ojrotrip z Jessie Wagabundą
Będę szczera i od razu powiem, że dobre plany z perspektywy człowieka nie idą w parze z psim życiem. I moje ‘’idealne’’ okazały się być wielkim fiaskiem z perspektywy psa. Ubezpieczenie się w listę wszelkich telefonów alarmowych, regularne zapewnianie stopów dla Jessie i zwiedzanie z psem z przysłowiowym rozsądkiem nie zawsze okazują się dobrym połączeniem, gdy wszędzie dookoła nie ma ani jednego skrawka trawy.
Nasza płaczliwa przygoda z betonem zaczęła się już w Amsterdamie. Od koleżanki, która mieszka tuż przy dworcu głównym, do najbliższego trawnika miałam…uwaga…2 kilometry. Z racji, że Jessie jest psem, który się odchamia i na beton nie narobi, to już w mieście coffe shopów zaczęła mi się blokować psychicznie, bo nie miała pełnej swobody, nazwijmy to wyrażania siebie. No ale ok, myślałam że w Brukseli i Paryżu będzie ciut lepiej, ale uwaga…z wielkim smutkiem mówię, że nie było. I tak oto Jessie, w Paryżu mi się totalnie zablokowała. Najbliższy park bez zakazu wprowadzania psa od Paris Nord, gdzie Jessina mogła się swobodnie wybiegać to Pola Marsowe. Z racji, że były one zlokalizowane ok 2km od naszego hotelu, to młoda przestała chcieć chodzić na jakiekolwiek spacery i ogólnie zaczęła być taka se.
Dlaczego postanowiłam skrócić naszą podróż i jej nie kontynuować? – Ojrotrip z Jessie Wagabundą
Miałam ogromne wyrzuty sumienia, że zawiodłam Jessie i nie zapewniłam jej mieszkania w miejscach, gdzie byłaby wystarczająca liczba miejsc, dla jej relaksu i zdrowia psychicznego. Jej zachowanie od Amsterdamu do Paryża zmieniło się diametralnie i nie chciałam doprowadzić dalej do sytuacji w której młoda by się w jakikolwiek sposób totalnie załamała. Pomimo, że Jessie jest przyzwyczajona do szybkich i częstych zmian, to w trakcie tej podróży coś w niej pękło i biduli się nie chciało. Bałam się, że jadąc w głąb Francji i potem Hiszpanii, gdzie ludzie stronią od komunikacji w języku angielskim, doprowadzę do takiego stanu suni, że nie będę potrafiła dogadać się z żadnym z wetów i jej już w ogóle nie pomogę.
Kij z kasą wydaną na bilety i noclegi. Będąc w Paryżu i biorąc pod uwagę dobro Jessie z godziny na godzinę zdecydowałam się, że nie ma co ryzykować i wykorzystać najlepszą szansę na powrót do Polski. Z Paryża do Warszawy dostałyśmy się zaledwie w 1,5 dnia i nasza podróż życia finalnie zamiast trzech, trwała całe 9 dni.